poniedziałek, 30 stycznia 2017

"Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek" Pawła Beręsewicza

Wiosna. Po długiej i męczącej zimie nareszcie coś się ruszyło i już od paru tygodni przyroda zawzięcie nadrabia zaległości. Drzewa zielenią się na wyścigi, w szaleńczym tempie wypuszczają pąki, a z pąków jak na wiwat wystrzelają wiosenne kwiaty. Nad szkolnym boiskiem z głośnym gęganiem przelatują dzikie gęsi, a na dachu stodoły dziadka Cichego siedzi już podobno bocian. Krew w żyłach i myśli w głowie płyną jakby szybciej i jeżeli ktoś w ogóle ma do załatwienia jakieś sprawy związane z zakochiwaniem, to lepszego momentu nie znajdzie.

Budząca się do życia przyroda w czasie wiosennego przesilenia to z pewnością idealny czas na zakochanie. Wiedzą o tym poeci, których tomiki na przełomie marca i kwietnia niespodziewanie znikają z bibliotecznych półek i wie o tym Jacek Karaś, rezolutny uczeń szkoły podstawowej. Kolejny rok męczarni, który zwiastuje pierwszy wrześniowy dzwonek zapowiada również nowy etap w życiu młodego chłopca. Na szczęście Jacek  zawsze jest przygotowany na różne ewentualności, w tym na ewentualność "zakochania się", dlatego pojawienie się nowej uczennicy w klasie tylko wyostrza rozbudzone wiosennym słońcem zmysły Karasia.


Misternie ukuty plan zakochania Kaśki Kwiatek rozpoczyna kilkutygodniowa obserwacja obiektu westchnień, którą Karaś przeprowadza, zachowując elementarne zasady konspiracji. Młoda ofiara strzały Kupidyna opracowuje więc metodę zwaną "czytaniem pozorowanym", która pod przykrywką uważnej lektury pozwala na dokładną analizę pilnej uczennicy. Bolesne skutki długotrwałego zezowania nie zniechęcają Jacka do powziętego planu, lecz tylko motywują go do budowania dalszej strategii, rozbudzającej uczucie w Kaśce. I żeby była jasność, nie chodzi tu o startowanie, umizgiwanie się, smalenie cholewek czy sadzenie koperczaków! Sprawa jest poważna i wymaga rzetelnej analizy własnych wad i zalet, które w ostatecznym rozrachunku przechylają szalę na korzyść zatroskanego bohatera. Niestety zakochanie z rozsądkiem ma niewiele wspólnego i często wyobraźnia podpowiada wymyślne scenariusze, jak wizję bohaterskiego ratowania wybranki serca z nagłego pożaru, czy tortur, którym mieliby być poddani ewentualni konkurenci Jacka. A tych, jak na złość, nie brakuje...


Czy natura Kaśki Kwiatek okaże się "zakochiwalna" i ile jest w stanie wytrzymać umysł chłopca w stanie upojenia miłosnego? I czy może istnieć życie po Kaśce Kwiatek? Zapraszam do lektury!

Jagoda Rychter

Paweł Beręsewicz, Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek, ilustr. Suren Vardanian, wyd. Skrzat, Kraków 2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz