poniedziałek, 30 stycznia 2017

Bo pamiętnik jest po to, żeby nie zapominać...

Gdy we wspomnieniach przywołujemy postać Janusza Korczaka, najczęstszym obrazem, który wówczas staje nam przed oczami jest jego ostatni marsz na Umschlagplatz, będący jednocześnie aktem nadludzkiego poświęcenia i heroizmu. Zdaniem Henryka Grynberga "Nasze rocznicowe zachwyty nad bohaterską śmiercią Starego Doktora, który nie chciał ratować swego życia i pojechał wraz z dziećmi do Treblinki są w gruncie rzeczy zniewagą dla tego człowieka i uwłaczają jego pamięci" (H. Grynberg, Duch ludzki jako sierota, w: tegoż, Prawda nieartystyczna, Czeladź 1990, s. 123). W podobnym tonie wypowiada się Iwona Chmielewska, autorka Pamiętnika Blumki, który w 2011 roku ukazał się nakładem wydawnictwa Media Rodzina. Autorka swoją pracę nad książką rozpoczęła od wnikliwej lektury Pamiętników Korczaka oraz książek mu poświęconych, by dojść do wniosku, że Korczak nie życzyłby sobie kolejnej książki o ostatnich miesiącach jego życia. Dzięki temu powstała książka niezwykła, która w swej prostocie i oryginalnej formie ukazuje to, co udało się Korczakowi zbudować, a nie to, co mu na koniec odebrano.



ilustr. Iwona Chmielewska



Przywołując postać słynnego pedagoga, Chmielewska sięgnęła po formę najwyższą, czyli picture-booka, którego odbiór wymaga od czytelnika lektury uważnej, nieśpiesznej, medytacyjnej. Tu kluczową rolę odgrywa relacja między tekstem a obrazem, które są "zszyte bezszwowo" i wzajemnie się uzupełniają. To, czego na pierwszy rzut oka nie znajdziemy w obrazie, jest ukryte w tekście, zaś to, czego nie znajdziemy w tekście, często odnajdziemy w towarzyszącym mu obrazie. Stosowana przez Chmielewską oszczędność środków wyrazu i wzruszająca prostota, odkrywa przed czytelnikiem również treści, których nie ma ani w obrazie, ani w tekście. Na tym polega magia tych książek, które we wszechobecnej kulturze nadmiaru i powszechnym zalewie tandety zasługują na miano wyjątkowych i niebanalnych.

Korczakowski "kodeks wychowania" poznajemy dzięki Blumce, jednej z wychowanek Domu Sierot, która prowadzi pamiętnik, wzbogacony zdjęciami. Na pierwszej fotografii patrzy na nas dwanaścioro dzieci wraz z Panem Doktorem, którym poświęcone są kolejne karty pamiętnika. Na samym początku poznajemy Zygmusia, nieustannie głodnego chłopca, który polubił nawet tran. Nieco dalej pięcioletni Kocyk pomaga przy rozładunku węgla, używając do tego swojego nocnika, który Chmielewska skrzętnie ukryła pod małym łóżeczkiem. Piękne szufladki to dzieło Abramka, najzręczniejszego stolarza, zakochanego w Hannie. Papierowy samolot symbolizuje zaś niezapomnianą wycieczkę samolotem, którą Staś otrzymał w nagrodę za dobre sprawowanie i uznanie ze strony rówieśników. To tylko niektóre sylwetki zapamiętanych dzieci. Z tej prostej, dziecinnej narracji wyłania się obraz doktora, który swoich podopiecznych traktuje z szacunkiem, uważnie ich słucha, uczy wyrozumiałości i umiejętności przebaczania. Wychowankowie sierocińca przeglądają się w sobie jak w zwierciadle i wspólnie rozpatrują popełniane na co dzień błędy. Korczakowski porządek, który zapanował na Krochmalnej jest wynikiem troski doktora o świat, o człowieka, a zwłaszcza tego małego, bezbronnego, najbardziej podatnego na zło ówczesnego świata.


ilustr. Iwona Chmielewska


Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia brakiem, dlatego Chmielewska, która przeciwstawia się tej tendencji, historię o Korczaku kończy na Umschlagplatz. Symbol pędzącej lokomotywy, który widnieje na przedostatniej stronie książki, jest zapowiedzią nadchodzącej tragedii, o której należy pamiętać, lecz która nie powinna przysłaniać tego, nad czym Korczak pracował całe życie.


Iwona Chmielewska, Pamiętnik Blumki, wyd. Media Rodzina, Poznań 2011.

W recenzji zawarłam odniesienia do wywiadu z Iwoną Chmielewską, przeprowadzonego przez Agnieszkę Sowińską:


Jagoda Rychter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz