wtorek, 4 kwietnia 2017

"Zgubione, znalezione" Shauna Tana

Dziś o książce dla mnie szczególnej, bo każda z trzech opowieści w niej zawartych, jest mi z różnych względów bliska. Co ciekawe, z twórczością australijskiego artysty zetknęłam się w dość trudnym dla mnie momencie i uznałam to "spotkanie" za nieprzypadkowe. Wszystkie trzy historie są czymś w rodzaju medytacji nad wybranym tematem, któremu towarzyszy oszczędny tekst i bardzo wymowne ilustracje. 


Czerwone drzewo to opowieść o depresji, której osobiście doświadczył autor. Charakterystyczne dla tego stanu poczucie wyobcowania i braku sensu zostały przedstawione przy pomocy krajobrazów i symboli. Jest w tym sporo dziecięcego sposobu patrzenia na świat, w którym smutek i cierpienie bardzo często kojarzony jest z czarnymi, burzowymi chmurami, a strach i lęk z momentem wyjścia na scenę. Często ta niemoc przychodzi znienacka, a początkowy niepokój może przerodzić się w długotrwałą czarną rozpacz. Wyjście z otchłani mroku wymaga czasu, ale przede wszystkim pokonania własnych barier i lęków, które uniemożliwiają dostrzeżenie tego, co może dać siłę i radość, a czego pozornie nie widać. U Shauna Tana to "zgubione znalezione" kryje się pod postacią czerwonego listka, który występuje na każdej ilustracji, choć  trudno go zauważyć podczas pierwszej lektury (tym, którym się udało - szczerze gratuluję). Ten niepozorny element nazwany przez autora "jasne i żywe" cicho czeka, bo choć nie zawsze jest widoczny, jest obecny, i ten fakt daje nadzieję i wyraźnie podnosi na duchu. 


Zguba to druga w kolejności opowieść, do której mam osobisty sentyment, bo przeczytałam ją w momencie, w którym postanowiłam odszukać to,  z czego zmuszona byłam zrezygnować. Często jest tak, że wchodząc w pewne schematy, role czy też układy, zapominamy o własnych potrzebach, planach i marzeniach. Shaun Tan stworzył dołujący obraz technokratycznego społeczeństwa, w którym nie ma miejsca na jakąkolwiek indywidualność i odmienność. Tytułowa zguba zostaje znaleziona przez zbieracza kapsli, który zaintrygowany jej niedopasowaniem do otoczenia, postanawia znaleźć jej schronienie. To nie jest łatwe zadanie w świecie, w którym wszystko działa według instrukcji, a wszelkie niepożądane zachowania są wyrzucane poza margines lub traktowane jako błąd. Trudno też szukać wyrazów empatii i zrozumienia, gdy wszyscy skupieni są tylko na sobie i własnych mechanizmach. Taka zguba może przysporzyć jedynie problemów, bo poprzez swoją wyjątkowość nie pasuje do reszty i przez to rzuca się w oczy. Porzucenie jej na pastwę bezdusznego społeczeństwa nie wchodzi jednak w grę. Mimo niełatwego zadania, bohater opowieści znajduje dla niej miejsce. I jest to jedno z tych miejsc, które nie istnieje, dopóki nie zacznie się go szukać. 


Króliki, czyli ostatnia z opowieści zawartych w książce, została napisana przez Johna Marsdena, a dla Tana była bardzo ważna ze względu na jego zainteresowania postkolonializmem. Jest to historia o nagłym zderzeniu dwóch różnych światów, z których jeden z nich zakorzeniony jest w prastarej ekologii i musi ugiąć się przed barbarzyństwem królików, zaślepionych wizją postępu technicznego. Brak tu miejsca na poszanowanie tradycji i potrzeb mieszkańców spokojnej krainy, których życie dotąd upływało w zgodzie z naturą. Króliki nie wykazują chęci współpracy i nie szukają wspólnego języka z podbitą wspólnotą. Jedyne czego chcą, to narzucić swoją, jedynie słuszną, wizję świata. To w efekcie prowadzi do zagłady niewinnych istot i totalnego wyjałowienia żyznej ziemi. 


Trzy opowieści ukazały się w latach 1998-2001 w formie oddzielnych publikacji. I chociaż każda historia jest inna, łączy je  motyw niedopasowania, zarówno ze względu na własne ograniczenia, jak i czynniki od nas niezależne. To, co uniemożliwia odnalezienie zguby to nie tylko nasze emocje, ale też konieczność przystosowania się do ogólnie przyjętych zasad. To również brak zrozumienia, akceptacji, wywieranie presji, a w końcu agresja sił zewnętrznych, uosabiających zło i przemoc. Pokrzepiające jest jednak to, że każda zguba zasługuje na odnalezienie, a sam proces poszukiwań stanowi ważny krok do tego, by być szczęśliwym i żyć w zgodzie ze sobą. 

Tan do zilustrowania opowieści wykorzystał różne techniki. Oprawa Czerwonego krzesła przypomina mi pełne niepokoju obrazy Zbigniewa Beksińskiego. Wielokrotnie pojawia się kolaż oraz inspiracje stylem science fiction. Postacie i elementy są nierealne i wymyślone, ale zostały przedstawione na bazie ziemskich doświadczeń. Poczucie zagubienia potęguje bogactwo szczegółów, zaburzone proporcje między postaciami a otoczeniem oraz wymowne znaki i symbole. Każda z trzech historii nie daje czytelnikowi gotowych odpowiedzi, lecz zmusza do przemyśleń i własnych poszukiwań. Może Wasza zguba też czeka na odnalezienie? 

Zachęcam do lektury,

Jagoda Rychter


 
Autor i ilustrator: Shaun Tan
Tytuł: Zgubione, znalezione (The Lost Thing)
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Wydawca oryginału: Lothian Books, Hachette Livre Australia
Rok i miejsce wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 128
Format: 235 x 310 mm
Oprawa: twarda



1 komentarz:

  1. Do mnie "Zgubione, znalezione" też trafiło w szczególnym momencie. Czerwone drzewo naprawdę jest magiczne, podnosi na duchu, daje nadzieję. Stosowałam też na dziecięce smutki - równie skutecznie. Żałuję tylko, że opowiadania te nie wyszły w oddzielnych tomach. Króliki - choć piękne i ważne - wpędzają mnie w depresję :-(

    OdpowiedzUsuń