Każdy dom jest wyjątkowy i ma swoją niepowtarzalną historię. Jasne i ciemne strony życia zamykają w ramy cztery ściany - niewzruszone i milczące. Codziennie chłoną głosy i zapachy, są świadkiem małych radości i wielkich katastrof. To właśnie w ich najmniejszych zakamarkach toczy się prawdziwa walka o przetrwanie. Bo nie tylko ludzie nadają charakter zamieszkiwanemu miejscu. Pająki, które zajmują pokątną przestrzeń, podobno przynoszą domostwu szczęście. Muchy pozwalają poczuć się swojsko, bo takich tłustych i brzęczących nie uświadczy się na emigracji. A mole? Czy oprócz kolejnych dziur w swetrach możemy im coś zawdzięczać? Poznajcie sympatycznego mola Zbyszka, który wygrał z klapką na muchy i zdobył uznanie babci Ani.
Tytułowa staruszka kiedyś była piękną aktorką, a teraz ma siwe włosy i pomarszczoną twarz. Do tego robi dziwne miny, zwłaszcza jak się wzruszy, lub gdy zapomni założyć sztuczną szczękę. Przez te zabawne grymasy, Zbyszek pewnego dnia utopiłby się w szklance wody. Byłaby to nie lada strata, biorąc pod uwagę fakt, że jakiś czas temu ledwo uszedł z życiem, podczas gdy owadobójcze kule uśpiły na amen jego rodzinę. Na szczęście był już wtedy przystojnym molem w sile wieku, który umiał latać oraz znał się na przeżuwaniu wełnianych kłaczków jak mało kto! Dlatego trudno było mu rozstać się z rodzinną szafą pełną smakowitych kąsków. Na szczęście mucha Marzena pomaga Zbyszkowi odnaleźć się w nowej przestrzeni i urozmaica dietę swojego przyjaciela o smaczne kawałki dywanu. Ale nie samymi farfoclami mol żyje, o nie! Zbyszek nigdy nie zapomniał o śmierdzących kulach, które wytruły jego rodzinę. Dlatego w wolnym czasie uprzykrza życie staruszce, a to siadając jej na nosie, to znów na pilocie, lub na ekranie telewizora, przyprawiając Rysiowi z Klanu trzecie oko.
Moment, w którym Zbyszek wpada do szklanki z wodą jest początkiem przyjaźni z babcią, która ratuje mu życie i akceptuje jego "namolną" naturę. Odtąd do szafy wprowadza się nowa rodzina, a pointa tej historii mogłaby brzmieć - szczęśliwy dom, w którym muchy i mole są!
To, co uderza w pierwszym kontakcie z książką to naturalizm, bijący ze zdjęć Pawła Bajewa. Podziurawiony sweter, okulary jak denka od słoików i proteza zanurzona w szklance wody - to tylko niektóre, stałe rekwizyty babcinego świata. Dom sprawia wrażenie miejsca, w którym zatrzymał się czas. Meble od lat niezmieniane, wieczny półmrok i fotografie najbliższych zamknięte w pudełku po czekoladkach budują przygnębiający obraz samotnej kobiety. To właśnie skrzydełka mola osuszą łzy staruszki i sprawią, że w jej domu znów zagości radość. To dla niej Zbyszek będzie odstawiał popisowe salta, zmieniając codzienny grymas w uśmiech i wprawiając zmarszczki w wesoły taniec. Bo nie każdy ma takiego mola, który gryzie. A jeżeli ma, to może warto się z nim zaprzyjaźnić?
Malina Prześluga po raz kolejny udowadnia, że przyjaźń międzygatunkowa jest możliwa, nawet gdy mamy do czynienia z naturą nad wyraz upierdliwą. Pod delikatnym ciałkiem małego szkodnika kryje się prawdziwy artysta, który potrafi rozbawić babcię do łez. W zamian zyskuje bratnią duszę, ciepło i schronienie, którego tak bardzo mu brakowało.
Polecam serdecznie,
Jagoda Rychter
Autor: Malina Prześluga
Fotografie: Paweł Bajew
Wydawnictwo: TASHKA
Rok i miejsce wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda
Wiek: 5+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz