Dziś historia podwórkowo-uliczna napisana z polotem na miarę możliwości orła białego. Tym razem Malina Prześluga postanowiła wziąć na warsztat typowych przedstawicieli polskiego ptactwa i ze szczególną wnikliwością, której nie powstydziłby się doświadczony ornitolog, szkicuje ich niepochlebny obraz. I nie szykujcie się na jakąś podniebną eskapadę. Zostajemy przy gruncie, na którym żeby się utrzymać, trzeba mieć naprawdę mocny i niewyparzony dziób.
Jak wiadomo, każda dzielnia rządzi się swoimi wewnętrznymi prawami. Gorzej gdy ptasimi móżdżkami zaczynają kierować pierwotne instynkty i ślepe żądze. Tak jest w przypadku gołębiej bandy Zbigniewa, który wypowiada otwartą wojnę kotom. A wszystko przez nagłe zniknięcie Janusza, który robił po parapetach jak nikt i zawsze trafiał. Taki okaz musiał zginąć śmiercią tragiczną i to w kotce Dolores przywódca upatruje bezwzględnego kata. Otumaniony żądzą zemsty nie chce słuchać wróbelka Przemka, który nie widząc żadnych dowodów zbrodni, broni niewinności kotki. Wróbel poznaje preferencje żywieniowe Dolores i wie, że kotka brzydzi się zapchlonym ptactwem. Nierozumiany, samotny i wykluczony ze swojej zgrai, pragnie za wszelką cenę dołączyć do bandy szaro-czerwonych, dlatego odważnie przeprowadza honorowe śledztwo. I mimo, że zyskuje uznanie w oczach pozostałych gołębi, dla Zbigniewa nie zasługuje na bycie członkiem "najmocarniejszej bandy na dzielni". Gołąb to siła i duma ze swojego pochodzenia i sprawą honorową w tym wypadku, jest zachowanie czystości gatunkowej. Bratanie się z gorszym i słabszym wróblem oznacza zdradę i kolaboranctwo.
Zupełnie inną postawę prezentuje pokojowo nastawiony gołąb Janusz. Niedoszła ofiara kociej zbrodni pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, studząc jednocześnie rozgrzane do czerwoności emocje Zbigniewa:
Ja ci powiem, Zbysiu, dobrze robisz. To nasze "Rządzą gołębie, tylko gołębie, zawsze gołębie". Ale tak między nami, kto to wymyślił w ogóle? Ja? Gdzie te gołębie rządzą, he, he, he. Żyjemy sobie, prawda, od okruszka do okruszka, od parapetu do parapetu i co, źle nam? A wiesz, kto rządzi. Ludzie rządzą. Psy. Koty. I tak z nimi nie wygrasz, po co się tłuc bez sensu.
Ta książka to majstersztyk i w pierwszej kolejności chylę czoła przed autorką, która stworzyła arcyzabawną ptasią audycję, inspirowaną młodzieżowym slangiem. Postacie są barwne, wyraziste i łatwe do rozpoznania w trakcie lektury. Na uwagę zasługują też zabawne szkice Roberta Romanowicza. Przede wszystkim jednak jest to bardzo aktualny tekst, który wytyka ślepy upór, zaprzaństwo i brak umiejętności wyjrzenia poza własny "dziób". Jest to także przestroga przed tym, jak bardzo niebezpieczna jest zbiorowa nienawiść i jak łatwo można stać się jej ofiarą. Czasem ci najsłabsi i najbardziej niepozorni potrafią zachować wiarę w dobro i właśnie jego przejawów szukają w relacjach z innymi. Silne i mądre społeczności to nie takie, które łączy wspólny wróg, ale takie, które są oparte na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i otwartości, czyli zasadzie dziób w dziób. Autorka w dyskretny sposób sygnalizuje te problemy, pozostawiając nam dorosłym okruchy nadziei, że skoro zwierzęta są w stanie zapanować nad swoimi zgubnymi instynktami, to może i ludzie mogliby się od nich czegoś nauczyć.
Książka została wydana w formie szkicownika, który może stać się idealną inspiracją do wystawienia dramatu. Na ostatnich stronach znajdziemy cenne wskazówki techniczne oraz zajrzymy za kulisy poznańskiego Teatru Animacji, w którym odbyła się premiera spektaklu. Całość jest przepięknie wydana i już znalazła szczególne miejsce na mojej półce.
Serdecznie polecam,
Jagoda Rychter
Autor: Malina Prześluga
Tytuł: Dziób w dziób. Szkicownik scenografa
Ilustracje: Robert Romanowicz
Wydawnictwo: Tashka
Rok i miejsce wydania: Warszawa 2016
Liczba stron: 84
Oprawa: twarda
Wiek: 5+
Kochamy "Dziób w dziób" <3
OdpowiedzUsuńWspaniała książka! <3
Usuń