Trwa ósma edycja empikowego konkursu "Przecinek i Kropka 2016" na Najlepszą Książkę Dziecięcą. Wśród pięciu nominowanych książek znalazł się Tru Barbary Kosmowskiej, wydany przez Media Rodzina. Przyznam się szczerze, że ta książka przeleżała jakiś czas na mojej półce, bo zanim się zebrałam do lektury, dorobiłam się stosiku innych książek, które zajęły moją uwagę na dłuższy czas. Mimowolnie zerkając na książkę Kosmowskiej, miałam jakieś wewnętrzne przeczucie, że to będzie wyjątkowa lektura i muszę dla niej znaleźć jakiś "nabożny" czas. Tym bardziej, że ilustracje do Tru wykonała Emilia Dziubak, której prace uwielbiam, o czym już niejednokrotnie wspominałam przy okazji innych książek, recenzowanych na blogu. I wiecie co? Moja intuicja mnie nie zawiodła, a ja uświadomiłam sobie, że ta książka zostanie we mnie na zawsze.
Tytułowy Tru jest zającem z gatunku szaraków pospolitych, choć w żadnym razie pospolitym zwierzęciem nie jest. Tru jest zdolnym konstruktorem, a jego wynalazki służą uszczęśliwianiu innych. Talent tego wyjątkowego zająca dostrzega Zajęcza Łapa - nauczyciel zajęć praktycznych, który zachęca Tru do spisania czegoś na kształt autobiografii. Z niej dowiadujemy się, że zajączek mieszka wraz z mamą i młodszym rodzeństwem w Koniczynach Dolnych, czyli uboższej dzielnicy dla Emigrantów. Jego mama, Zajęcza Warga, pracuje na dwa etaty w Leśnej Organizacji Porzuconych, zna języki obce i z dumą podkreśla, że jest feministką. Kiedy tylko pojawia się potrzeba niesienia pomocy mieszkańcom Wysokiego Lasu, zarzuca na barki ciężki transparent, dając przykład młodszym aktywistkom. Bycie feministką w oczach Tru oznacza po prostu "bycie fajną mamą", a taka mama nie zasługuje na to, aby taszczyć na swoich barkach kilogramy drewna. Dlatego pierwszym wynalazkiem młodego konstruktora jest lekki stelaż, ważący tyle co piórko makąlogwy, a umożliwiający swobodne paradowanie z aktualnym hasłem w każdej sytuacji.
Rodzina Tru żyje skromnie, dlatego zajączek stara się o stypendium "Zielony Pomysłodawca", który pomógłby załatać domowy budżet. Nie wszyscy mieszkańcy lasu mają takie zmartwienia. Jego bogatą część, na której wzniesiono strzeżone osiedle, zamieszkują Kolorowi, którzy w imię dobrobytu wyrzekli się swojej pierwotnej natury. Tru nazywa ich tchórzami, bo codziennie drżą o swój majątek, bez którego nie potrafią się obyć. Nasz bohater ma inną filozofię życiową. Jemu do szczęścia potrzebny jest jedynie kawałek polany, a jedzenie woli sobie organizować samodzielnie. Poza tym bycie bogatym jest uciążliwe i nudne i oznacza rezygnację z wielu prostych przyjemności. Te różnice w poziomie życia widać na przykładzie mieszanej klasy, której uczniem jest Tru - to my, dzieciaki, sami dostrzegamy szczegóły, które nas różnią. Kolorowi noszą sztuczne futra, zamówione na Allegro, a do szkoły dojeżdżają zajobusem, opłacanym przez ich rodziców. Na śniadanie jedzą gotowe tortille, a na lekcjach, zamiast puszczać zajączki z lusterka, grają w gameboye. Gdyby nawet Kolorowi zdjęli swoje barwne futerka i cała sala utonęłaby w szarości, to i tak byłoby wiadomo, kto jest z jakiej dzielnicy.
Tru widzi różnice, które dzielą zajączki w trakcie wspólnej zabawy czy przerwy obiadowej. Widzi też, że Szaraki zazdroszczą Kolorowym ciuchów, wystawnych urodzin i ekskluzywnych zabawek. Dlatego jego kolejne wynalazki wynikają z potrzeby niwelowania tych podziałów. Skonstruowana maszynka do puszczania baniek może śmiało konkurować z popularnymi gameboyami, bo umożliwia wspólną zabawę wszystkim zającom, bez względu na status społeczny. Okazuje się, że Tru potrafi nie tylko zaprojektować i wykonać potrzebną rzecz, ale również świetnie ją "sprzedać". Jego sukces polega na inności, bo wprowadza zmianę w zajęczy świat, burząc ich przekonanie, że wszystko można kupić na Allegro. Otóż nie. Wynalazki Tru są wyjątkowe, bo noszą cechy twórcy i nie są produkowane masowo. Dlatego uniwersalny automat na słomkowe kanapki i ekologiczne "Hola-susy" skutecznie wypierają gotowe tortille i szybkobieżne skutery.
Nie bez powodu nasz dzielny zajączek zyskał miano "naprawiacza zajęczych serc". Jego wynalazki dawały nie tylko prawdziwe szczęście, ale zmieniały świadomość całej kolorowej społeczności. Zające zrozumiały, że ich sztuczne futra nie są w stanie zastąpić tych naturalnych. Sztuczne wolniej schną po deszczu i stanowią łatwy cel dla myśliwych. Podobnie jak hałaśliwe i niebezpieczne skutery, które tylko ściągają na siebie nabite lufy dubeltówek, a o takie w lesie nietrudno. Przede wszystkim jednak wynalazki Tru stały się spoiwem podzielonej społeczności i uświadomiły zającom, że skromność i prostota również są trendy, a przecież nic nie kosztują. Jak trafnie zauważyła Zajęcza Warga - to zalety są szatą, a futro tylko szmatą. Warto o tym pamiętać.
Marzę o tym, aby ta książka nigdy nie zniknęła z półek i nie ukrywam, że bardzo jej kibicuję w empikowym plebiscycie (wyniki 8-9 kwietnia). W moim odczuciu to ważna pozycja, która trafnie wytyka powszechny snobizm, bezmyślną pogoń za dobrami materialnymi, a co za tym idzie - pogłębiające się różnice społeczne. A te, jak widać, najbardziej są dotkliwe dla dzieci.
Wszystkie ilustracje wykonała Emilia Dziubak |
Polecam serdecznie i zachęcam do własnych przemyśleń,
Jagoda Rychter
Autor: Barbara Kosmowska
Tytuł: Tru
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok i miejsce wydania: Poznań 2016
Wiek: 6+
Liczba stron:
64
Format:
170 x 240 mm
Oprawa: twarda
Bardzo lubimy Tru, to książka, która trafia nie tylko do dzieci w każdym wieku no, mam na myśli już te ciut starsze), ale i dorosłych. Wieczorne czytanie TRU to była czysta przyjemność i relaks dla całej rodziny :)
OdpowiedzUsuń