środa, 8 lutego 2017

"Pożyczalscy" w nowym wydaniu!


ilustr. Emilia Dziubak


Różne są powody kupowania książek dla dzieci. Lubimy wracać do lektur z dzieciństwa, bo to one otwierają wrota do bezpowrotnie utraconego raju, za którym tak często tęsknimy. Jesteśmy sentymentalni i nostalgiczni, dlatego z wiekiem stajemy się kolekcjonerami przedmiotów, które mają w sobie ładunek pierwszych uniesień i wzruszeń. Pamiętamy książki, które nami "targały" w dzieciństwie i nie potrafimy się z nimi rozstać, żywiąc nadzieję, że kiedyś przeczytają je nasze dzieci, a może i wnuki. Wśród książek, które dziś zaliczyć można do złotej klasyki światowej literatury dziecięcej, znalazł się cykl o Pożyczalskich Mary Norton. Olbrzymią wartość tej książki i kunszt  pisarski autorki doceniono już w 1952 roku, kiedy to powieść została nagrodzona najwyższym brytyjskim laurem w dziedzinie książek dla dzieci - The Carnegie Medal. 

Na pięciotomowy cykl składają się losy trzech istot - Dominiki, Strączka i ich córki Arietty, czyli najmniejszych przedstawicieli rodu ludzkiego. Te sprytne, małe istotki (nie mylić z krasnoludkami) nauczyły się wieść spokojne, a nawet dostatnie życie u boku ludzi, a ściślej rzecz ujmując - dzięki ich nieuwadze. Przywykliśmy do tego, że małe przedmioty często się gubią i zwykle nie zaprzątamy sobie głowy ich szukaniem. Szkoda na to czasu i wysiłku, tym bardziej, że zwykle są to "produkty uboczne" codziennej egzystencji. Na co komu skrawki materiału, zużyte zapałki, pojedyncze guziki, zakrętki od butelek czy łupinki od orzechów? Nikt przy zdrowych zmysłach nie gromadzi tego rodzaju śmieci. No chyba, że ktoś cierpi na manię zbieractwa lub jest z natury bałaganiarzem. Ci ostatni powinni częściej zaglądać pod podłogę lub za meble, bo właśnie ich domy stanowią wymarzone lokum dla Pożyczalskich. W tak przyjaznym środowisku mogą dożyć spokojnej starości, ale tylko wtedy, gdy pozostaną niezauważeni przez człowieka. 


ilustr. Emilia Dziubak


Złamanie tej zasady zawsze zwiastuje kłopoty i w przypadku rodziny Zegarkiewiczów stało się przyczyną wieloletniej tułaczki, pełnej przygód i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nadmierna ciekawość, nieostrożność, a w efekcie przyjaźń Arietty z człowiekiem wyprowadziła naszych bohaterów "na manowce", gdzie musieli zmierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami. W trakcie swojej wędrówki skosztowali życia na łonie natury, odnaleźli dawnych krewnych i wypróbowali nowych środków transportu, zarówno tych wodnych, jak i powietrznych. Niejednokrotnie musieli też stawić czoła ludziom i ich niekoniecznie dobrym zamiarom. 

W cyklu Mary Norton nie zabrakło barwnych postaci, przedstawionych z dbałością o każdy szczegół i z ogromną dawką humoru. Moją ulubioną postacią jest Dominika, której zabawny lament i czarnowidztwo budzi współczucie, ale też pozwala rozładować napięcie w najbardziej kryzysowych sytuacjach. Mamy również Spillera, alter-ego Włóczykija, który porzucił przydomową egzystencję na rzecz samowystarczalnego życia w zgodzie z naturą. Nic dziwnego, że ten niepoprawny miłośnik wolnej przestrzeni zjednał sobie Ariettę, będąc urzeczywistnieniem jej skrywanych tęsknot. Całe to rozedrgane towarzystwo trzyma w ryzach pragmatyczny Strączek, który w chwilach największego zagrożenia zachowuje zimną krew i dzielnie stawia czoła niebezpieczeństwu. Godną uwagi postacią jest Pan Pott, który jako twórca makiety miniaturowego miasteczka, otwiera czwarty tom cyklu. Ten sympatyczny miłośnik kolei, po przejściu na emeryturę, oddał się pracy twórczej, w którą przez dwa lata i siedem miesięcy wkładał swój zapał i serce. Jego zupełnym przeciwieństwem jest Pan Potter, miejscowy biznesmen, który nieudolnie "odtworzył" dzieło sąsiadującego z nim artysty, tylko i wyłącznie z potrzeby szybkiego wzbogacenia się. Obie postacie odegrały duży wpływ na losy Pożyczalskich, ale o tym przekonacie się sami.

ilustr. Emilia Dziubak


Warto również zwrócić uwagę na warstwę językową powieści oraz jej formę graficzną. Mimo, iż cykl składa się z pięciu tomów, całość czyta się jednym tchem ze względu na dynamikę i szybkie zwroty akcji, które rodzą w głowie pytanie "co dalej?". Warstwa językowa może przysporzyć niewielkie trudności początkującym czytelnikom ze względu na dość długie i szczegółowe opisy pełne nowych słów, takich jak laubzega, arkada, pasaż czy serwantka. Nie zapominajmy jednak, że w ten sposób wzbogacamy własny język, poszerzając przy tym wiedzę o świecie. Myślę też, że Pożyczalscy są świetną lekturą do wspólnego czytania na głos i sprawią ogromną radość, zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Na koniec muszę złożyć osobisty ukłon w stronę Wydawnictwa Dwie Siostry, które całą serię pięknie wydały i wzbogaciły o cudowne ilustracje Emilii Dziubak, której jestem wierną fanką. To wielka radość i jeszcze większa przyjemność wracać do tej książki w tak pięknej formie. Każdy tom to estetyczna i intelektualna uczta, do której Was z całego serca zapraszam!

Jagoda Rychter

Mary Norton, Kłopoty rodu Pożyczalskich, ilustr. Emilia Dziubak, tłum. Maria Wisłowska, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2012.

Pozostałe części cyklu:

"Pożyczalscy idą w świat"
"Pożyczalscy na wyspie"
"Pożyczalscy w przestworzach"
"Pożyczalscy pomszczeni". 

Wydawnictwo Dwie Siostry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz